

Franciszkański Zespół Dziecięcy
LORETINO


zapiski pana Staszka
Zastanawiam się, kiedy naprawdę zaczęła się przygoda "Loretino" i kiedy tak naprawdę powstała nazwa. Myśląc o tym dochodzę do wniosku, że jest to dzieło wspólne. Właściwie (jak mówi Pismo) na początku było słowo, a było to słowo gwardiana Krzysztofa, który rzekł: niechaj się stanie... i stało się. W pierwszym tygodniu pierwszego miesiąca roku szkolnego 2010/2011 czyli mówiąc krótko we wrześniu 2010 roku.
Właściwie od razu zaczęliśmy śpiewać na mszach w kościele klasztornym. Były to śpiewy głośne, hałaśliwe, ale dające nam dużo satysfakcji. Co prawda, niektórzy od tego czasu unikają siedzenia w pierwszych ławkach na mszy. Potem był pierwszy wyjazd. Pojechaliśmy do Wierzchu. Tam dowiedzieliśmy się, jak bardzo Karolina Ć. lubi biegać po grząskim polu i jak szybko potrafi umyć sobie potem buty. Wierzchowianie przyjęli nas bardzo serdecznie. A wtedy śpiewaliśmy już o wiele lepiej.
Śpiewaliśmy na spotkaniu Marianek, które odbyło się w naszym kościele klasztornym. Wystąpiliśmy tam razem z zespołem NOTOWIO z Parafii. To był taki pierwszy poważniejszy występ i nabraliśmy trochę pewności siebie.
Wyjazd do Frączkowa 13 stycznia 2019
Zima odpuściła. Dzisiejszy wyjazd do Frączkowa nie odbywał się w śnieżnej scenerii. Mimo to jednak w kościele było zimno. W ramach rozgrzewki dziewczyny razem z nami (tzn. ze mną, panem Mirkiem i panem Przemkiem) wybrały się nad małe jeziorko, gdzie pstryknęliśmy wspólną fotkę. Po takiej wyprawie było już nieco cieplej. Śpiewaliśmy na mszy, którą odprawiał bardzo sympatyczny proboszcz. Chwalił nas i zaproponował kontrakt na 9 lat... W takim razie będziemy tu przyjeżdżać co roku, a może i częściej. Po mszy ugościła nas w swoim domu pani Martyna Kownacka (szwagierka pana Mirka). Był pyszny rosół, fasolka po bretońsku i ciasto. Była też suczka Sisi i przesympatyczne papugi. No i było ciepło! Pani Martynie serdecznie dziękujemy i zapraszamy się na przyszłość. A Frączków i okolice pozdrawiamy!
Zopowa 4 stycznia 2019
Wyjazd w śnieżnej scenerii. Od dawna śnieg nie padał, więc było klimatycznie, chociaż na drogach niebezpiecznie. Dojechaliśmy szczęśliwie, chociaż Biance podobno usta się nie zamykały. Na miejscu powitały nas mieszkanki Domu Samotnej Matki wraz ze swoimi dziećmi. Śpiewało się znakomicie. Oczywiście żarłoki z miejsca rzuciły się na mandarynki i słodycze, co mnie przyprawiało o ataki wściekłości. Panie jednak nie reagowały tak nerwowo. Na przyszłość musimy zwracać więcej uwagi na to, by nasze zachowanie nie było takie "luzackie". Dziewczęta oznajmiły mi, że nadają mi przydomek "Maruda". No, ale ktoś przecież musi dbać o dobre obyczaje...
Farskie podwórze 29 i 30 grudnia 2018
Zamiast Fetiwalu kolęd w tym roku odbyło się kolędowanie na Fraskim podwóerzu. Pierwszy dzień na scenie na dworze, a drugi w środku, w Sali Kmicica. Bardzo mnie cieszy liczna obecność "Loretinek". Śpiew z zaangażowaniem, myślę, że wywarł wrażenie na słuchaczach. Musimy jeszcze popracować nad ruchem na scenie i nad nadpobudliwością niektórych dziewczynek, których jeszcze póki co nie wymienię z imienia. Piękne fotki zrobiła nam pani Dalida Kaiser.




